czwartek, 27 lutego 2014

"Płynące wieżowce" - czyli film bez bezpiecznego środka.

 
Tytuł: Płynące wieżowce
Gatunek: Dramat
Rok produkcji: 2013
Premiera: 22 lipiec 2013
Reżyseria: Tomasz Wasilewski
Scenariusz: Tomasz Wasilewski
Zdjęcia: Jakub Kijowski
Muzyka: Baasch
Scenografia: Jacek Czechowski
Główne role: Mateusz Banasiuk, Bartosz Gelner, Marta Nieradkiewicz
Produkcja: Roman Jarosz, Izabela Igel, Łukasz Targosz, Szymon Lenkowski
Wytwórnia: Alter Ego Pictures





  Sportowiec Kuba, podczas przyjęcia poznaje Michała ( studenta uniwersytetu ). Między tą dwójką młodych ludzi zaczyna rodzić się silna więź, która później przeradza się w uczucie. Na początku cała sytuacja przeraża Kubę, który jest w związku z Sylwią, jednak dalej brnie w znajomość z Michałem. Natomiast dziewczyna zauważa co dzieje się między jej chłopakiem, a Michałem i ogarnia ją ogromny lęk przed utratą ukochanego. Życie i relacje całej trójki zaczynają wirować i ich świat przewraca się do góry nogami.

  Nim przejdę do własnych przemyśleń na temat tego filmu, chciałabym napisać parę zdań odnośnie obsady aktorskiej. Chylę czoła i głośno biję brawo za niesamowitą grę. Wychodząc z kina byłam pod ogromnym wrażeniem tego jak wspaniale aktorzy stworzyli swoje postaci.

  Mateusz Banasiuk - znany mi wcześniej z serialu "Pierwsza Miłość" oraz filmów "Wszystko, co kocham" i "Big Love". Niesamowity talent, doskonałe gesty, spojrzenia. Grana przez niego postać już od samego początku wzbudziła moje ogromne zainteresowanie. Aktor musi przyciągać wzrok, intrygować. Dziękuję serdecznie, bo właśnie to zrobił ze mną Mateusz Banasiuk. Mam nadzieję, że będę miała okazję oglądać Go przez długi czas i to w samych najlepszych produkcjach.
  Bartosz Gelner - ma w sobie dosłownie wszystko co potrzebuje aktor młodego pokolenia. Nie dziwię się, że jest jednym z ulubieńców nastolatek, bo nawet ja, choć mam dość poważne podejście do życia, jak na swój wiek, patrząc na Bartosza myślałam " co za przystojniak". Ale nie chcę skupiać się tylko na tym, bo przecież oprócz wyglądu nie sposób nie docenić talentu. Miło było patrzeć na stworzoną przez niego rolę Michała. Czasami miałam wrażenie, że Gelner wcale nie gra. Był tak swobodny i wiarygodny w tym co robi. Całkowicie "kupił" mnie jako widza i jestem mu za to bardzo wdzięczna.
  Marta Nieradkiewicz - kiedy, myślę o Marcie to pierwsze słowo jakie przychodzi mi do głowy to naturalność. Mimo, iż Nieradkiwicz grała zwykłą dziewczynę, znalazłam w niej coś hipnotyzującego, coś ogromnie przykuwającego uwagę. Udowodniono mi, że naturalna kobieta jest najpiękniejszym zjawiskiem. O umiejętnościach Marty mogłam przekonać się już wcześniej, dlatego co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. W trzech słowach - piękna, utalentowana i bardzo prawdziwa młoda aktorka. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mogła zobaczyć ją na ekranie kin, ponieważ rolą w filmie "Płynące wieżowce" pokazała, że właśnie to jest jej miejsce.
  Widzę, że parę zdań troszkę się przeciągnęło, ale mając taką obsadę głównych ról nie sposób było tego bardziej streścić.

  Tak wiele negatywnych opinii, ogrom przykrych i niesłusznych słów. Rozumiem, wielu rzeczy można się przyczepić, ale czy słusznością jest stwierdzenie, że "Płynące wieżowce" to (cytując) "banalna opowieść chorych relacji dwóch gejów". Błagam ! Myślmy, analizujmy i nie oceniajmy płytko.


  "Płynące wieżowce" jak dla mnie są filmem o odkrywaniu samego siebie, swojego ciała, swoich myśli. O tym jak wysoką cenę kosztują nas niektóre decyzje i ile przemyśleń na sekundę przechodzi przez mózg każdego człowieka.

Totalny mętlik, sytuacja patowa, bez wyjścia, bez korzyści dla żadnej ze stron. Kompletny problem, którego nie da się rozwiązać mimo ogromu chęci i starań.

  Śmieszy mnie pytanie czy Polska jest gotowa na taki film ? Odpowiadam: A na co Polska nie jest gotowa ?

To, że Tomasz Wasilewski porusza temat tabu i to, że w filmie są ostre sceny nagości, wcale nie świadczy o tym, że jest to produkcja na, którą społeczeństwo nie jest gotowe.
Wręcz przeciwnie - społeczeństwo powinno obejrzeć właśnie taki film, który wzbudzi w nim jakieś emocje. Koło "Płynących wieżowców" nikt nie przejdzie obojętnie. Film ten można albo kochać, albo nienawidzić. Nie ma bezpiecznego środka. Jest totalna akceptacja i podziw, albo zdecydowane wyśmianie i dorzucenie.

  Ja jestem w grupie ludzi kochających "Płynące wieżowce". Dostrzegłam w nich obraz wielu relacji. Relacji syna z matką, chłopaka z dziewczyną, chłopaka z drugim chłopakiem. Ale też wiele motywów przyjaźni, nienawiści, pogardy, pożądania, miłości, niezrozumienia. Można tak wymieniać i wymieniać. To sztuka umieścić w filmie tak dużą ilość motywów, jednocześnie pozostawiając lekką nutkę niedosytu, ale nigdy nie przekraczać granicy przesytu.


  "Płynące wieżowce" na pewno nie są przerostem formy nad treścią.

Ukazują losy trójki młodych ludzi, którzy na każdym kroku o coś walczą, czegoś pragną. Każdy z nich chce być kimś ważnym dla innych osób, kimś szanowanym, kimś wyjątkowym. Ich determinacja i ogrom chęci czasem powodują, iż zachowują się w sposób irracjonalny, głupi, ale czemu się dziwić skoro nie są doceniani przez innych.
  Jeden z głównych bohaterów - Kuba - będąc w związku z Sylwią, poznaje Michała, z którym od początku odczuwa pewną więź. Między nimi rodzi się potężne pożądanie. Kuba stoi między "młotem, a kowadłem", ponieważ z jednej strony jest świadomy tego, że jest w długoletnim związku, natomiast nie jest w stanie powstrzymać uczuć do Michała. Z dnia na dzień odkrywa własną tożsamość, poznaje siebie, swoją cielesność i orientację. Jest to dla niego rzecz nowa, nigdy dotąd nieznana. Rzecz przerażająca, ale nie na tyle żeby w nią nie brnąć. Uczucie, które z jednej strony budzi ogromny lęk, ale z drugiej strony tak bardzo nęci, tak niesamowicie pociąga, że Kuba nie jest w stanie się mu oprzeć.
Postać Kuby jest postacią, która ukazuje motyw poznania, odkrywania, dojrzewania.
Każdy człowiek kiedyś przechodził przez taki etap. I nie ważne jest czy ktoś jest homo czy heteroseksualistą. Istotne jest to, że dla każdego kiedyś była to sytuacja nowa, dotąd nieznana.
Kuba w przypadku swojej orientacji i świadomości tego, że ma dziewczynę jest w wiele razy gorszej sytuacji. Mogę tylko wyobrazić sobie totalną burzę rozgrywającą się w jego głowie. Natłok myśli i multum postawionych pytań, na które nie ma prawidłowej odpowiedzi.

  Pytanie teraz co w takiej sytuacji powinna zrobić Sylwia - dziewczyna Kuby. Czy powinna zrozumieć zachowanie swojego chłopaka czy może zawzięcie o niego walczyć ?

Ta jednak wybiera drugą opcję i postanawia za wszelką cenę zatrzymać przy sobie Kubę.
Na pewno nie można powiedzieć, że jest to objaw chorej ambicji. Moim zdaniem jest to postawa kobiety, która darzy swojego mężczyznę ogromnym uczuciem, która zrobi wszystko w imię miłości i która tak potężnie boi się samotności. Sylwia tak bardzo chcę walczyć o Kubę, że sama nie dostrzega tego, iż czasem zachowuje się w sposób zaborczy, a nawet głupi i irracjonalny. Co nie świadczy o tym, że takie cechy można narzucić na jej charakter. Sylwia to osoba o bardzo silnej psychice. Cierpi, co nie raz da się zauważyć, ale bierze głęboki wdech i idzie do przodu, po swoje. Mówi się "po trupach do celu" - i chyba jest to dobre określenie postaci granej prze Martę Nieradkiewicz.
Prosta, zagubiona, zmieszana całą sytuacją dziewczyna, która marzy o wielkim szczęściu i chce być kochana.

  Tomasz Wasilewski w filmie pokazał wiele kontrastów. Najbardziej zauważalny jest kontrast stosunków seksualnych.

Akt cielesny Sylwii i Kuby przedstawiony jest dokładnie, sekunda po sekundzie. Kamera idzie wolno, płynnie, delikatnie. Tak jakby chciała zarejestrować każdy ruch, każdy oddech. Ich stosunek pokazany jest jako coś bardzo czystego, dobrego, przyjemnego.
Natomiast akt cielesny Kuby i Michała zarejestrowany jest bardzo chaotycznie, poniekąd przypomina "pieprzenie się" zwierząt, które posługują się tylko instynktem. Cały stosunek trwa krótko. Wygląda na nieprzyjemny, nawet trochę brutalny.

  Drugi dobrze zauważalny kontrast stanowią główni bohaterowie Kuba i Michał.

Kuba to chłopak pochodzący z niezamożnej rodziny. Mieszkający z matką, z którą do końca nie wiadomo jakie łączą go relacje. Czuć między nimi lekką dawkę erotyzmu. Widać jak bardzo omotany jest Kuba przez swoją rodzicielkę. Potrafi zjawić się na każde jej wezwanie. Jest jej potrzebny nawet podczas kąpieli, kiedy to ta prosi go o umycie pleców. Jest w stanie przerwać stosunek ze swoją dziewczyną, żeby zjawić się na wołanie swojej matki. Można dojrzeć między nimi dziwną, a wręcz chorą relację.
Ich mieszkanie przypomina malutką klitkę i aż dziw, że potrafią w nim funkcjonować, aż 3 osoby.

  Natomiast Michał - chłopak pochodzący z bogatej rodziny, dobrze ubrany, jeżdżący niesamowicie drogim samochodem, posiadający wiele kosztownych gadżetów. Wychowany w dużej rodzinie, mający wszystko "pod ręką".


  Co sprawiło, że właśnie takie kontrasty poczuły do siebie słabość i wytworzyły między sobą więź uczuciową. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają i myślę, że przy tym stwierdzeniu zostaniemy.


  Jedynym momentem, na którym się zawiodłam był sam koniec filmu. Uważam, że tak dobrą produkcję można było sfinalizować na inny, mniej prostolinijny sposób. Ale lubię pisać o tym co mnie zachwyca i wzbudza we mnie emocje, dlatego uznaję, że końcówki filmu nie widziałam i tym oto optymistycznym nastrojem zbliżam się do końca mojej wypowiedzi.


  Podsumowując, "Płynące wieżowce" to na prawdę dobre 17 zł zainwestowane w film. Dużo czasu minęło, aż doszłam do wniosku, że opiszę tę historię tutaj na blogu, ale to dla tego, że też mnóstwo czasu minęło od momentu kiedy uświadomiłam sobie jak rozgryźć tę produkcję. Jestem świadoma tego, że pewnie połowy rzeczy nie napisałam, ale myślę, że to co dla mnie było najważniejsze zostało zawarte w powyższej notatce.


 


FACEBOOK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz